Zilbert Zilbert
174
BLOG

Nie rozmawiaj o seksie

Zilbert Zilbert Rozmaitości Obserwuj notkę 0

 - Nigdy nie poruszaj sfery seksualnej – instruował mnie mój mentor w dziedzinie dziennikarstwa, łysiejący Stefan. - Sex jako temat sprowadzi twój tekst do poziomu kolorowej bulwarówki. Jeśli zaś będziesz pisał o seksie w kontekście problemów społecznych, homoseksualizmu czy prostytucji – narobisz sobie wrogów. I to najgorszych, bo każdy z nich potraktuje cię jako agresora, zagrożenie dla jego sfery intymnej. Dla nieskrępowanego czerwoną linią, wolnego od wszelkich zakazów pierdolenia. Sex jako temat nie istnieje.

Stefan był katolikiem. Nie wiem jak powodziło mu się w życiu osobistym, lecz dziennikarzem był świetnym. Pisał o wojnie, pokoju, ferował opinie, zawsze pochlebne, na temat wystąpień ojca świętego, niemieckiej chadecji oraz brytyjskich konserwatystów. Fascynował mnie jego styl, lekkie pióro z którym nie trzeba było się zgadzać aby je lubić.

Nie zdziwiło mnie więc gdy po dwóch latach Stefan L. został laureatem Nagrody Dziennikarskiej Parlamentu Europejskiego. Cieszyłem się jego radością i zrobiło mi się przykro gdy w słuchawce usłyszałem szorstkie „dziękuję Panu, może kiedyś uda nam się porozmawiać. Do widzenia. Piiiii piiiii, piiiii” – sygnał w słuchawce. - Piiiiierdolony cham – pomyślałem... jeszcze kilka miesięcy temu byliśmy na „Ty”. Dopiero po tygodniu zacząłem kojarzyć, że gdzieś słyszałem o jakichś problemach osobistych Stefana.... coś z jego córką ale wówczas wydawało mi się to zupełnie nieistotne. Jakże wielki, łysiejący, wyważony Stefan L. mógłby sobie nie radzić z własnymi dziećmi...

Niecały rok później budząc się w łóżku jeszcze śpiącej nieznajomej sięgnąłem po leżącą na podłodze kolorową gazetę. „Śniadanie u Stefana L.”. - Jakie kurwa śniadanie? Mruknąłem pod nosem drapiąc Olę po plecach. Otóż „popularny dziennikarz Stefan L. (58 l.) smaży omlet z pieczarkami” krzyczał lead artykułu. Uśmiechnięty, sympatyczny łysol w kolorowym T-shircie zajada się na zdjęciu jajecznicą i oznajmia, że po porannym seksie najlepiej smakują jajka z grzybami. Czterdzieści minut później smażąc w slipkach jajecznicę po raz ostatni w życiu posłuchałem swojego mentora.

Podobnie jak to robią nastolatki na wakacjach, zerwałem się ze smyczy. Zacząłem pisać wszystko co mi ślina wykapała na klawiaturę laptopa. Sporo o seksie, o kościele, o seksie w kościele i miejscu kościoła w seksualnym biznesie. Moje artykuły były drukowane coraz rzadziej i na łamach coraz to bardziej niszowych wydawnictw. Jednocześnie pisałem coraz więcej i coraz lepiej. Sporadycznie czytywałem zaś Stefana, który główny ciężar swojej aktywności przerzucił na prowadzenie radiowych przeglądów prasy i występowanie jako ekspert w debatach telewizyjnych.

Niegdysiejszy katolik, niemalże integrysta wraz z nowym prądem w kościele stał się medialną gwiazdą nowej ewangelizacji. - Świeckie państwo jak najbardziej – krzyczał z festiwalowej sceny Przystanku Woodstock – ale nigdy nie zrywajcie kontaktu z Kościołem. Bycie chrześcijaninem jest cool. Zbuntujcie się i pójdźcie za Jezusem!

Długowłosa publiczność klaskała i skandowała „Stefek, Stefek, Stefek”. Owsiak jąkał się do mikrofonu a ja patrząc na to z perspektywy czterystu metrów, kilku piw i skręta odnosiłem wrażenie, że jestem na pastwisku. Tak działają współczesne media. Młode, szlachetnie naiwne owieczki przekonywane są przez przebranego wilka, że nie warto się buntować.

Stare owce nie buntują się nigdy. Zwłaszcza w Wałbrzychu, gdzie udałem się napisać materiał o jednej z wielu ubogich rodzin ze śródmieścia. Matka, dwie córki, czworo wnucząt. Chłopa żadnego bo wszyscy nawiali. Bieda, zero pomocy. Na metalowej suszarce wiszą niedoprane stringi. Dziewczyny całkiem ładne, ordynarnie proste, z odrobiną miejskiej, perwersyjnej wulgarności. Ze łzami w oczach mówią, że policja do domu dziecka zabrała Wojtusia. - Z czego żyjecie? - pytam. - Mama ma rentę – słyszę w odpowiedzi. - Płacicie za czynsz? - Nie, bo i z czego? Po 30 minutach wywiadu wychodzę. Na klatce schodowej krótka rozmowa z sąsiadem. - Tutaj tak żyją wszyscy – opowiada o okolicy – a wszystkich dzieci do domu dziecka nie zabiorą bo i kto by na to nastarczył?

Dom dziecka w Wałbrzychu jest kolorowy, ale dzieci smutne. Zdecydowana większość z nich ma rodziców do których tęskni. Wychowawczynie są miłe i zapewniają, że robią wszystko aby ich podopiecznym żyło się jak najlepiej. Z matką dziecka czekamy na przestronnym korytarzu. Jest i Wojtuś. Rzuca się w ramiona Natalki i przez kolejne 25 minut wypytuje kiedy będzie mógł wrócić do domu. - Jak mama dostanie mieszkanie – słyszy w odpowiedzi. - Nie mamo, proszę, nie. Oni nam nigdy nie dadzą.

Omijając samochodem dziury wysłuchałem życiowego dramatu Natalii i jej rodziny. Historia wysłana cierniem chorób, nałogów, seksu, używek oraz przemocy. Wszystkie „plagi egipskie” na 30 metrach kwadratowych czynszowego mieszkania w starej kamienicy.

Ojciec bił, koledzy ojca bili, koledzy ojca kazali robić laskę i takie inne tam rzeczy. Później takie inne tam rzeczy robili koledzy z klatki, szkoły, starsi faceci za kasę, był nawet taki jeden znany teraz, Stefan L. - Stefan L.? - zapytałem. – No on, lubił dać klapsa dziewczynce i takie tam jeszcze inne. Łysy oblech ogólnie. Jak już skończył to pouczał aby nigdy i z nikim nie rozmawiać o seksie.

 

źródło: http://poema.pl/publikacja/194196-nie-rozmawiaj-o-seksie

 

 

Zilbert
O mnie Zilbert

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości